Bakterie z trądziku młodzieńczego w nowym leku na SM?
Wzrok Was nie myli. Naukowcy z Australii zajmują się obecnie badaniami, których celem jest odkrycie w jaki sposób można by wykorzystać trądzik młodzieńczy do walki ze stwardnieniem rozsianym. Jaki to ma związek między sobą?
Na początek jednak może krótko o samym SM. To zapalna i przewlekła choroba atakująca ośrodkowy układ nerwowy. Szczyt zachorowań przypada na czas między 20 a 40 rokiem życia. Nieco więcej przypadków notuje się u kobiet. Obecnie funkcjonuje pogląd według którego, sama choroba ma podłoże autoimmunologiczne. Mówiąc prościej, nasz własny układ odpornościowy robi poważny problem, zwalczając zdrowe komórki. W tym wypadku w tkance nerwowej. Objawów SM jest wiele. Część z nich dotyczy zaburzeń czuciowych (np. parestezje). Mogą się pojawić problemy z mową, widzeniem a nawet depresja. Objawy początkowo są przemijające i mają małe natężenie, potem zaczyna być coraz gorzej. Wciąż nie ma leku który w pełni zatrzymałby rozwój choroby. Są jednak różne terapie, które ją „modyfikują”.
Propionibacterium acnes
Na scenę wkracza główny bohater wspomnianych wyżej badań. Bakteria, której przypisuje się nawet 80% przypadków trądziku u osób do 30 roku życia. Jest ona też szczególnie niebezpieczna dla osób z osłabioną odpornością, bo ma powodować zapalenie wsierdzia. Obecna jest w naszym układzie pokarmowym, na skórze i w drogach moczowo – płciowych. W jaki sposób naukowcy chcą wykorzystać tę bakterię?
Eksperymentalny lek
Badania dotyczą preparatu roboczo nazwanego MIS416. Wykorzystuje się w nim białko, które pochodzi właśnie ze wspomnianych bakterii wywołujących trądzik młodzieńczy. To właśnie ono ma być tutaj najbardziej pomocne. Metoda działania ma być dość ciekawa. Układ odpornościowy – jeśli dobrze zrozumiałem – skupi się na wspomnianych bakteriach. To ma spowodować, że przestanie atakować wspominane wcześniej komórki i dodatkowo pozwoli działać pozostałym składnikom MIS416. Wydaje się być to dość proste. Oczywiście nie wchodzimy tutaj w kwestii czysto medyczne.
Badania kliniczne , które są prowadzone, dotyczą 90 osób z wczesnym stadium SM. Część z nich dostaje lek, inni placebo co jest procesem normalnym w takiej sytuacji. Będzie to trwało dokładnie rok. Wcześniejsze badania przyniosły już pewne skutki. U 10 osób pojawiły się efekty. Ich stan zdrowia poprawił się mniej więcej o 30%. Oczywiście chwilę jeszcze potrwa, zanim naukowcy będą mogli przedstawić jednoznaczne wyniki wskazujące na to czy faktycznie mamy do czynienia z przełomem. Czy uda się im poprzez bakterie związane z trądzikiem rozwiązać problem stwardnienia rozsianego. Choroby w przypadku której, jak już wspomniałem, nie można na obecnym etapie skutecznie leczyć, aż do całkowitego ustąpienia objawów.
Warto chyba trzymać za australijskich naukowców kciuki. Swoją drogą to ciekawe, jak coś co z jednej strony szkodzi, przysparza problemów wielu nastolatkom (nie tylko zresztą im) na świecie, może się okazać cudownym lekiem na stwardnienie rozsiane.