Czas na połączenie ultradźwięków, nanocząsteczek i laserów?
Dzisiaj mam dla Was technologiczną ciekawostkę. Jak już pewnie pisałem, metody walki z trądzikiem nie stoją w miejscu. Inaczej walczyło się z tą dolegliwością jeszcze kilkadziesiąt, nawet kilkanaście lat temu, a inne metody popularne są teraz. Technologia wszak nie stoi w miejscu. Codziennie się o tym przekonujemy. Nie inaczej jest w przypadku trądziku.
Podstawą, czy pewnego rodzaju punktem „zapalnym”do napisania poniższego artykułu, było badanie przeprowadzone na Uniwersytecie Kalifornijskim. Dokładniej rzecz ujmując, badacze pracują nad nową metodą walki z trądzikiem. Połączyli oni nanotechnologię, laser i ultradźwięki. Ja jednaknajpierw to wszystko rozłączę, prezentując właściwośc poszczególnych metod.
Laser a trądzik
Jest on bardzo często określany jako alternatywa dla preparatów. Wiele osób decyduje się właśnie na taką metodę, chociaż ustalmy, nie należy ona do tanich. Stosuje się między innymi laser bromowo – miedziowy. Zabiegi trwają kilka minut. Celem lasera w tym wypadku jest pozbycie się bakterii. Przypisuje się mu też działanie regeneracyjne, jeśli chodzi o stan skóry.
Nanotechnologia a trądzik
To metoda stosunkowa młoda, ale już dość chęnie stosowana między innymi w medycynie estetycznej. Nanocząsteczki można znaleźć też w preparatach na wypadanie włosów, czy coraz częściej w takich, których zadaniem jest walka z trądzikiem.
Ultradźwięki a trądzik
Tę metodę również trudno określić mianem starej. Słyszeliście kiedyś o zjawisku kawitacji? Określa się je też mianem „zimnego gotowania wody”. Kawitacja stosuje się do oczyszczania skóry. Wykorzystuje się w tym między innymi ultradźwięki. Wzbogacone jest ona też o pewnego rodzaju mikromasaż. Stosuje się również w nim substancje aktywne. Taki zabieg pozwala między innymi usunąć nadmiar sebum.
Co jeślli je połączymy?
Takie pytanie postawili sobie „nasi” naukowcy. Co ważne zastosowano ultradźwięki, a nie sam zabieg kawitacji. Celem tej nowej metody jest przede wszystkim zlikwidowanie nadmiaru sebum, problemu niezwykle ważnego z perspektywy walki z trądzikiem. Naukowcy postanowili wykorzystać nanocząsteczki miedzi pokryte złotem. Mają one być niejako „wstrzelone” przy pomocy ultradźwięków. Celem działania tych ostatnich jest dostarczenie nanocząsteczek jak najgłębiej w okolice gruczołów łojowych. W momencie gdy się tam znajdą, aktywowany zostaje laser. Nanocząsteczki wykorzystane przez naukowców są w pewien sposób wrażliwe na działanie promieni. Dokładniej rzecz biorąc, dzięki nim zaczynają w pełni działać. Sam laser wpływa też na gruczoły łojowe. Jego celem jest powstrzymanie wydzielania sebum. Tak to wszystko wygląda przynajmniej z perspektywy wspominanych naukowców.
Przeprowadzono już dwa testy. Oba – jak twierdzą odpowiedzialni za nie – pomyślne. W jednym z nich stany zapalne zmniejszyły się o 60%. Test ten trwał 6 miesięcy w ciągu których stosowano tę metodę.